Klinika Kalmedica

Niestety nie mogę polecić placówki. Miałem robioną przegrodę nosa. Wypuścili mnie ze szpitala tego samego dnia. Polecili wykupienie antybiotyku i wzięcie pierwszej dawki jeszcze tego samego wieczoru. Niestety nie pomysleli już o tym, że wypuszczając mnie o 20stej apteki nie znajdę. Jednocześnie zmusili mnie do skorzystania z hotelu Seven tuż pod szpitalem sugerując, że nie mogę się dalej samodzielnie przemieszczac. Czyli jechać do koniec miasta po antybiotyk miałem ale przemieszczać mogłem się już tylko do hotelu. Przy wypisie Pani anestezjolog dodatkowo wprowadziła mnie w błąd mówiąc, że "przeżyje Pan bez tej pierwszej dawki antybiotyku". . W hotelu dostałem 40 stopni goraczki i ekstremalnego obrzęku górnej wargi. Rano ledwo doczołgałem się do osobnego miejsca w mieście, gdzie wysłali mnie na zdjęcie tamponów do...PRYWATNEGO GABINETU PANI CHIRURG. Tam, pomimo ewidentnie ekstremalnej sytuacji Pani doktor machnęła ręką na opuchliznę i bardzo zirytowała się, że nie wziąłem antybiotyku, którego i tak nie mogłem wziąć. Za zdjęcie "komercyjnych opatrunków" zapłaciłem 160 zł Pani doktor w gotówce do ręki...Wypuściła mnie do domu autem 200 km dalej. Wróciłem do Wrocławia i skonsultowalem się z jeszcze jednym laryngologiem. Stwierdził krwiak przegrody nosa i dodał, że nigdy nie widzial takiej opuchlizny. Zmienił antybiotyk na zdecydowanie mocnieszy i wysłał do szpitala. Tam złapali się za glowę i stwierdzili że TAKICH PACJENTÓW SIE NIE WYPUSZCZA ZE SZPITALA!! W moim przypadku mogło to grozić między innymi PERFORACJĄ PRZEGRODY nosa czyli dziurą w przegrodzie. Pani chirurg i tym samym caly Szpital Kalmedica w mojej ocenie dzialają głównie dla swojej korzyści finansowej. Nie jest ich celem troska o dobro pacjenta. Dziwne są również powiązania między działalnością prywatną Pani Chirurg oraz szpitala w którym robiła mi operację z ramienia NFZ.