Do rozwoju raka piersi przyczyniać się mogą mutacje (np. te dotyczące genu BRCA), ale i hormony. Pod uwagę w tym przypadku brane są głównie estrogeny, których nadmiar (związany np. ze stosowaniem środków antykoncepcyjnych) miałby zwiększać ryzyko rozwoju tego schorzenia.
Zabiegi in-vitro były uznawane za potencjalny czynnik zwiększający zagrożenie rakiem piersi właśnie na względu na związane z nimi zmiany poziomu estrogenów. Prawdopodobnie - bazując na odkryciach holenderskich naukowców - można ten związek jednak wykluczyć.
Ryzyko raka piersi nie jest zwiększone u pacjentek po zabiegach in-vitro
Zespół badaczy z Amsterdamu, pod kierownictwem Alexandry W. van den Belt-Dusebout, porównywał częstość występowania nowotworu piersi u pacjentek po zabiegu zapłodnienia pozaustrojowego oraz u tych kobiet, u których problemy z płodnością leczone były innymi sposobami.
Pacjentki znajdowały się pod obserwacją przez różny czas po zabiegu in-vitro, średnia wyniosła w tym przypadku 21 lat. Statystyk dokonano na podstawie danych, które zgromadzono od łącznie ponad 25 tysięcy pacjentek. Okazało się, że w ocenianej grupie na raka piersi zachorowało 3% pacjentek po przebyciu in-vitro oraz 2,9% tych, u których nie wykonywano zabiegu.
Tak niewielka różnica sprawia, że nie można jej uznać za statystycznie istotną, wobec czego badania te negują rolę zabiegów in-vitro w zwiększaniu ryzyka rozwoju nowotworu piersi. Pozostaje więc skupienie się na ich potencjalnych czynnikach, których unikanie mogłoby zredukować możliwość pojawienia się choroby.
Źródło: www.medicalnewstoday.com